piątek, 17 lipca 2015

Maszkiet na chleb - fet (albo smalec)

Kto z nas nie zna rarytasu z wczasów w PRL-u albo nie jadł takiej przystawki jak chleb ze smalcem? Fet pospolicie nazywany smalcem ze skwarkami obecnie przeżywa swoją drugą młodość.
Słoninę można kupić wszędzie, ale domowego fetu jak sobie w domu nie zrobimy, to nie posmakujemy prawdziwych śląskich smaków. Co ważniejsze, to przystawka bez konserwantów i z dłuższym terminem przydatności.
Jak go zrobić?  Przepis jest prosty:

Fet

Składniki:
- 1 kg świeżej słoniny
- 30 dag wędzonego mięsnego boczku
- 2 -3 ząbki czosnku (lub 1 cebula)
- 1/3 szklanki mleka (można, ale nie trzeba)
- sól, pieprz

Sposób wykonania: 
1. Słoninę pokroić w kostkę lub zmielić na grubych oczkach maszynką do mięsa
2. Przesmażyć na małym ogniu.
3. W trakcie smażenia, dodać pokrojony w kostkę boczek i wymieszać ze słoniną.
4. Kiedy fet jest już w połowie roztopiony dodać wyciśnięty czosnek lub pokrojoną w kostkę cebulkę.
5. Wlać mleko* i przyprawy, przemieszać i odstawić.
6. Ostudzić.

Podawać z świeżym chlebem, musztardą i kwaszonym ogórkiem, bądź jak kto woli. Propozycji jest tyle co gospodarstw domowych ;)
Smacznego!

Chleb z fetem i kiszonym ogórkiem - propozycja podania.

 Robisz fet inaczej? Podajesz z innymi dodatkami? Napisz w komentarzu lub przyślij nam maila z fotką ;)

*Mleko - dodaje fecie koloru, bez tego fet jest szary  ale i tak dobry

Słony śledź - dobry obiad na piątek

Tradycją na Górnym Sląsku jest fakt, że piątek jest dniem bezmięsnym. Chociaż już coraz częściej odchodzi się od tej zasady, to w wielu domach w tym dniu na śląskich stołach królowała ryba w różnej postaci. U mnie w domu rodzinnym, w  Radostowicach, mama w czasie letnich upałów i nie tylko podawała słonego śledzia.
Oto jak zrobić pyszny i dobry obiad:

Słone śledzie w zalewie śmietanowo-octowej

Składniki:
 2-3 płaty słonych śledzi
1 mała śmietana 18%
0,5-075 l wody
1 łyżka soli
5 łyżek octu
2 łyżki cukru
4-5 kulek ziela angielskiego
2 liście laurowe
1 duża cebula
pieprz

Dodatkowo:
ziemniaki
masło
1 duża cebula

Sposób wykonania:
1. Śledzie pokroić w paski i namoczyć w zimnej wodzie (1 szklanka) z octem (2 łyżki) na około 30 min. Po tym czasie odlać wodę.  
2. Zagotować składniki na zalewę: 0,5 l wody, sól, 3 łyżki octu,  liść laurowy i ziele angielskie.
3. Gotować przez 3 minuty.
4. Pod koniec gotowania   dodać drobno pokrojoną cebulę i odtsawić do wystygnięcia.
5. Dodać śmietanę, szczyptę soli i pieprzu.
6. Wszystko wymieszać.
7. Schłodzić w lodówce przez godzinę

Podawać z ugotowanymi ziemniakami. U mnie w domu jadało się je zarówno w całości jak i potłuczone z przesmażoną cebulką.
Pyszności!


wtorek, 14 kwietnia 2015

Szałot - sałatka na każda porę dnia

Szałot jest popularny zarówno z nazwy jak i z sposobu wykoniania. Możnaby się pokusić o stwierdzenie, że co dom to inny przepis.
Marek Szołtysek w książce "Kuchnia Śląska" tłumaczy, że w gwarze śląskiej słowo "szałot" oznacza zieloną sałatę oraz wszelkiego rodzaju sałatki warzywne i owocowe. 
Warto dodać, że szałot jest idealnym daniem do obiadu, a jak zostanie, to często wykorzystuje się go do kolacji z grzaną lub smażoną kiełbasą, kurczakiem i innymi dodatkami.
Mmmm, a najlepszy jest taki zimny, odstany, na następny dzień.
W folderze KGW w Suszcu zamieszczono taki oto przepis na szalot po naszymu. Przeczytajcie i  porównajcie czy robicie go w podobny sposób i czy lista składników jest taka sama czy może bogatsza?

Szałot śląski

Składniki:
  • 1 kg ziemniaków
  • 20 dag boczku wędzonego
  • 1 duża cebula
  • 2 ogórki kiszone
  • 2 ugotowane marchewki
  • 1 ugotowane jajko
  • sól, pieprz, ocet do smaku

Sposób wykonania:

Ziemniaki  ugotować na miękko w osolonej wodzie. Ostudzić. Boczek pokroić w drobną kostkę i wysmażyć na skwarki. Cebulę, marchewkę, ogórek i ugotowane ziemniaki pokroić w kostkę. Całość wymieszać,a  następnie zalać gorącym spieczonym boczkiem wraz ze skwarkami. przyprawić do smaku solą, pieprzem i octem. podawać na zimno lub ciepło z grzaną kiełbasą lub pieczonym mięsem.


Szałot w wykonaniu Gospodyń z KGW w Suszcu
źródło: Przepis i zdjęcie pochodzi z folderu Koło Suszec - 2006


Uwaga konkurs!
Zrób zdjęcie swojej  sałatce i wyślij go na adres: suszeckie.kulinaria@blogspot.com
Najładniej wykonane zdjęcia zostaną opublikowane w poniższym poście

piątek, 10 kwietnia 2015

Babka imbirowa - Zozwórowo zista

Składniki:
8 jaj
30 dag mąki krupczatki
35 dag cukru
1 szkl. mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 kieliszek spirytusu
0,5 łyżeczki imbiru mielonego

Sposób wykonania:
Białka ubić na sztywną pianę. Dodać cukier i dalej ubijać białka. dodawać partiami cukier. Dodać żółtka, olej i mąkę z proszkiem do pieczenia. Wylać do foremki. Piec ok. 40-50 minut w 180 st. C.

Smacznego!


Babka imbirowa w wykonaniu Gospodyń z KGW w Suszcu.
Zdjęcie z propozycją podania pochodzi z folderu KGW Suszec - 2006 r.









piątek, 3 kwietnia 2015

Szpajza cytrynowa

Kto się przyzna czy wie co to jest szpajza? Kto nie wie, tłumaczymy - to deser.
We wcześniejszym wpisie na naszym blogu wspomniano o różnych śląskich maszkietach, które jadano dawniej w naszych rodzinach w czasie Wielkanocy.
Jednym z takich smakołyków była szpajza cytrynowa? Kto nie jadł, może warto spróbować czegoś nowego? Jak ją zrobić?
Gospodynie z KGW w Suszcu podpowiadają:

Składniki:
  • 4 jajka
  • 1 duża cytryna
  • 8 łyżeczek cukru
  • 2 łyżeczki żelatyny
  • skórka z cytryny
Sposób wykonania:
 Żółtka utrzeć z cytryną na puszystą masę. Żelatynę namoczyć w niewielkiej ilości wody, po napęcznieniu zagotować. Do utartych żółtek dodać wyciśnięty sok z cytryny i startą skórkę i wymieszać. Dodać ubitą na sztywno pianę z białek. Całość ponownie wymieszać, wlewając żelatynę. Natychmiast wylewać na salaterkę. Pozostawić do stężenia

Smacznego!

Propozycja podania szpajzy cytrynowej:

Szpajza - pyszny i orzeźwiający deser
źródło: http://restauracjaoaza.pl/uploads/images/8a03e1f70fd756dd17195c2c099d8d08472b4c80.jpg

Śląskie potrawy na Wielkanoc



Święta wielkanocne na dawnym Śląsku charakteryzowały się dużą obfitością różnorodnych potraw i wypieków. Zaraz po niedzieli palmowej zaczynały się przygotowania do Wielkanocy. Najpierw robiono wielkie sprzątanie, które nie tylko miało znaczenie estetyczne a obrzędowo wiązało się z wymiataniem z domu zimy, a wraz z nią wszelkiego zła i choroby. Na wsi gospodynie wypatrywały wędrownych handlarzy, u których kupowało się cukier, sól, bakalie a także cukrowe jajka dla dzieci. W mieście zaludniały się sklepiki i targi. W skrzyniach lub donicach wysiewano żyto aby ułożyć w nim pisanki.

Najpierw piekło się ciasta, wśród których najbardziej charakterystycznymi były: wieniec wielkanocny, plecionki drożdżowe z posypkami lub bakaliami, baba drożdżowa, zajączek lub baranek z ciasta.
Prawie w każdym gospodarstwie domowym była skręcana forma do wypieku baranków lub zajączków. Na Śląsku nie pieczono dawniej popularnych w innych regionach kraju mazurków. Świąteczne jaja zwyczajowo przygotowywano w Wielką Sobotę: te do jedzenia barwiono na kolor czarny w wywarze z kory dębu, olszyny; brunatny w łupinach orzecha włoskiego, igłach jodłowych; zielony w wywarze z młodego żyta, trawy, pokrzyw, jemioły, liści barwnika; żółtawy w wywrze z liści brzozy, olchy, jabłoni, suszonych kwiatów jaskrów polnych, rumianku, łupinach cebuli; różowy w soku z buraka, niebieski w wywarze z nasion malwy. Aby podkreślić kolor gotowe pisanki pocierano szmatką nasączoną olejem. Niekiedy - zwłaszcza w domach, gdzie były panny na wydaniu - przygotowywano dwie kopy pisanek (120 sztuk). Wiele panien myło sobie w Wielką Sobotę twarz w wodzie, w której gotowały się jajka na święconkę wierząc, że pozbędą się piegów i innych mankamentów urody.


Kroszonki
źródło: http://gonseczka.blogspot.com/2015/01/kraszanki-skrobanie-jajek-rozpoczete.html

W Wielką Sobotę udawano się również do kościoła ze święconką. W skład koszyka (który zazwyczaj do kościoła niosły dzieci) obowiązkowo wchodziły: chleb, baranek - symbol Chrystusa, jajka - symbol narodzenia, chrzan - symbol męki Chrystusa, szynka - na znak kończącego się postu i masło - symbol dobrobytu. Inne składniki dodawane były według uznania i tak w koszykach - niekiedy pokaźnych rozmiarów - mogły znaleźć się: sól, kiełbasy własnego wyrobu, pasztet z królika, babki, zajączek z ciasta, strucla z makiem, strucla z orzechami, kołocz lub kołoczki. Koszyk przykrywano białą haftowaną serwetką i ozdabiano mirtem. Po powrocie z kościoła ze święconką należało trzy razy obejść dom dookoła żeby się darzyło i nie zabrakło przez cały rok jedzenia. Zwyczaj święconki na dobre przyjął się na Śląsku dopiero w latach sześćdziesiątych XX wieku. W Wielką Sobotę odbywało się też święcenie ognia i wody. Po poświęceniu ognia kapłan zapalał świecę paschalną a od niej zapalano świece, które miały służyć do odpędzania burzy i towarzyszyć konającym. Następnie kapłan święcił wodę, która służyła do poświęcenia domów oraz obejść by odpędzić złe moce.


Kto zgadnie czego brakuje tej święcionce?
źródło: zdjęcie własne

Wielka Niedziela miała przebieg uroczysty i poważny. Spędzano ją w gronie rodzinnym już rano gromadnie udając się do kościoła. Po rezurekcji odbywały się wyścigi furmanek bo stary przesąd mówił, że kto pierwszy wróci do domu, ten najwcześniej ukończy żniwa. Po powrocie do domu z siadano do śniadania wielkanocnego. Po długich tygodnia postu wszyscy chcieli najeść się wreszcie do syta. Na stole przykrytym wedle zwyczaju białym obrusem na środku stał wieniec wielkanocny posypany makiem, w którego środku leżały kroszonki zaś dokoła ułożone były: chleb drożdżowy, plecionki z posypką, szynka gotowana, szynka surowa, wędzony gotowany boczek, leberka (wątrobianka), polerki (parówki), domowe kiełbasy, sczoder, chleb świąteczny, masło, chrzan, musztarda. Następnie wnoszono ciasta. W pierwszy dzień świąt wielkanocnych ograniczano się do podawania "dań bez dymu" (potraw zimnych): w niedzielę wielkanocną nie wolno było rozpalać "wielkiego ognia", należało też ograniczyć do minimum wszelkie prace domowe. Dopiero po I wojnie światowej na wielkanocnym stole pojawił się żur podawany z jajkiem.

W rodzinach ubogich drogie wędliny zastępowano jajecznicą lub jajecznikiem a z ciast pojawiała się plecionka albo kołocz z posypką. Z napojów podawano bonkafyj (kawę prawdziwą), tyj (herbatę), wino domowej roboty i piwo. W ubogich rodzinach pito kawę zbożową i swojski tyj - herbatę ziołową sporządzoną z kilku gatunków ziół. Na stołach magnackich pojawiały się pieczone i wędzone szynki, kiełbasy, mięsa, w tym dziczyzna. Obowiązkowe było pieczone prosię i barwione szafranem baby drożdżowe z migdałami, owcami w cukrze i bakaliami. Zwyczaj dzielenia się jakiem na Górnym Śląsku był praktykowany w niewielu rodzinach. Jeśli w rodzinie były dwie lub więcej panien, zderzały się jajkami - ta, której jako się rozbiło pierwsza miała wyjść za mąż. Resztki ze śniadania wielkanocnego oraz kawałki ciasta świątecznego dodawano do paszy dla bydła. Część skorupek z poświęconych jajek dawano kurom, aby dobrze niosły, część zakopywano, aby ziemia dobrze rodziła a część drobno kruszono i rozsypywano po kątach domostwa, by szczury i myszy się nie lęgły. Kawałki święconego mięsa dawano kotom i psom, aby nie chorowały na wściekliznę.

Po śniadaniu wielkanocnym, które trwało niekiedy do późnego południa, dzieci szły na poszukiwanie przygotowanego wcześniej przeważnie przez ojca lub dziadka w ogrodzie, na łące czy też pobliskim lesie "zajęczego gniazda" z pisankami i łakociami. Zwyczaj ten pochodzi z Niemiec a na terenie Górnego Śląska przyjął się po I wojnie światowej. Wielkanocny poniedziałek w przeciwieństwie do poważnego pierwszego dnia Wielkiej Nocy był dniem odwiedzin i zabaw. Najbardziej znaną i praktykowaną po dziś dzień zabawą był dyngus. Oblewanie wodą uważano za przejaw sympatii, podobania się i wyróżnienia. Dziewczyna, która była najbardziej mokra miała powody do dumy, bo oznaczało to, że najbardziej podoba się kawalerom. Ominięcie przez dyguśników domu, w którym mieszkała panna na wydaniu traktowane było jako dyshonor dla całej rodziny. Tak więc dyngus był swoistą oceną atrakcyjności danej panny na rynku matrymonialnym. Panny obdarowywały dynguśników kroszonkami, których kolory miały znaczenie informacyjne o nadziejach dziewczyny.




Wielkanocne śniadanie
źródło zdjęcia: http://m.ocdn.eu/_m/e28d4ad7b833e73c6b38ab41680a7ef9,18,1,0-24-1000-621-0.jpg

Dla tego wybranego kroszonka między misternymi wzorami miała często wypisaną sentencję, wierszyk czy też deklarację miłosną. Często dyguns stawał się okazją do rozpoczęcia oficjalnych zalotów. Dawniej częstowano też dydguśnków szczodrem lub obdarowywano małymi barankami lub zajączkami z ciasta. Dygnus trwał cały dzień a kolejnymi powodami do oblewania były wizyty krewnych i znajomych, które w tym dniu były zwyczajowym obowiązkiem. Obiad w drugi dzień świat wielkanocnych podobny był do innych świątecznych i niedzielnych obiadów. Podawano: nudelzupę lub rosół z kostką jajeczną, kluseczkami z szynki lub kluseczkami z wątroby, schab pieczony lub sztygarski, rolady śląskie, jaskółcze gniazda, pieczeń husarską, pieczeń wołową, pieczeń wieprzową, królika sporządzonego na różne sposoby. Pieczony król (królik) był ulubionym daniem świątecznym Ślązaków. Hodowla królika była kiedyś na Śląsku bardzo rozpowszechniona ze względu na tani, łatwy chów i smaczne mięso. Do mięsa podawano, ziemniaki, kluski, kiszoną kapustę, modrą kapustę, marchew zasmażaną. W uboższych rodzinach z mięs podawano kurę lub koguta pieczonego lub duszonego czy karminadle. Na deser serwowano szpajzę cytrynową i świąteczne ciasta: babki, struclę z makiem, struclę z orzechami, kołocz, kołaczyki, nadziewane rożki oraz napoje i napoje alkoholowe nisko i wysokoprocentowe. Kolacja składała się z wędlin pozostałych ze śniadania wielkanocnego, szałotu kartoflanego z boczkiem wędzonym, sałatki jarzynowej z majonezem podawanej do kiełbas na ciepło lub ciepłej gotowanej szynki podawanej z kapusta z grochem.   


tekst pochodz iz  artykułu  "Śląski stół wielkanocny" [dostęp on-line 03.04.2015] www.kuchnia-slaska.pl/index.php/obyczajowosc/st-wielkanocny/

Maszkiet na niedziela

Pęd życia i zmieniające się czasu sprawiają, że coraz mniej osób po pracy zajmuje się gotowaniem a co dopiero pieczeniem. Jednak duża popularność programów kulinarnych sprawdzających polskich i zagranicznych kucharzy- zawodowców i amatorów sprawiła, że ludzie przekonują się, że robot kuchenny i piekarnik to całkiem  bezpieczny sprzęt AGD.
Już dziś użyj ich na zrobienie przepysznego deseru Tiramisu. W Bibliotece pojawiło się z okazji urodzin. Jego niebiański smak pozostanie  na długo w naszej pamięci ;) Nie czekaj i już dziś zrób przepyszny, choć niekoniecznie śląski maszkiet.

Tiramisu

Składniki
(ilość porcji: 10) 

  • 2-3 szklanki espresso
  • 2 żółtka
  • 50 g cukru drobnoziarnistego
  • 40 ml amaretto (do smaku)
  • 250 g mascarpone
  • 2 białka
  • 200 g biszkoptów "kocie języczki"
  • kakao do posypania

Sposób wykonania:
Masa:
W średniej misce zmiksować żółtka z 1/3 szklanki cukru.
Mieszając drewnianą łyżką dodać mascarpone, ubite białka, śmietanę i trochę wódki wiśniowej; wymieszać delikatnie na gładką masę. Odstawić.
Pozostałe 2/3 szklanki cukru rozpuścić w kawie. Szybko, tak aby za bardzo nie zamokły, zamaczać końcówki biszkoptów w słodkiej kawie. Ułożyć warstwę kawowych biszkoptów na dnie szklanego naczynia do pieczenia (lub głębokiej blaszki do pieczenia ok 20 x25 cm) o wymiarach 9 x 17,5 cm. Przykryć warstwą masy z mascarpone; powtórzyć warstwy kończąc na warstwie masy serowej.
Przykryć i wstawić na kilka godzin do lodówki. Tuż przed podaniem oprószyć kakao.
Zaparzyć espresso, przestudzić.
W misce zmiksować żółtka z cukrem pudrem i 20 ml amaretto. Następnie wmieszać mascarpone.
Białka ubić na sztywno, a następnie delikatnie wmieszać łyżką do masy serowej.
Espresso i pozostałe amaretto wlać do małej miseczki. Biszkopty zamaczać w tej mieszaninie, a następnie ułożyć warstwę na dnie szklanej miski lub blaszki do pieczenia. Po ułożeniu warstwy na dnie, przykryć masą z mascarpone.
Masę przykryć kolejną warstwą biszkoptów zamaczanych w kawie i amaretto i ponownie przykryć masą z mascarpone.
Przykryć miskę folią spożywczą i odstawić do lodówki na co najmniej 3 godziny.
Dekoracja: 
Przed podaniem oprószyć kakao.



Smacznego!
 
 Przepis pochodzi z książki Desery Dr. Oetkera. Warszawa "Świat Książki", 1999.